sobota, 15 marca 2014

Rozdział: 6



Damon:
 Martwiłem się o Elenę gdyż siedziała w łazience już od 5 godzin i nie daje sobie nic wytłumaczyć. Obiecuję, że jeśli nie wyjdzie z łazienki w ciągu 10 sekund wywarze drzwi i na siłę ją stamtąd wyciągnę.
- Och kochanie daj spokój wyjdź z tej łazienki i porozmawiajmy - powiedziałem pukając do drzwi. Z każdą chwili narastała we mnie irytacja. Dlaczego ona musi zawsze działać tak impulsywnie ?
- Nie jestem twoim kochanie i zostaw mnie w spokoju - usłyszałem wkurzony krzyk z łazienki. Głośno westchnąłem i przewróciłem oczami. Już sam nie wiedziałem co mam robić, jestem zmęczony tymi ciągłymi kłótniami o głupoty.
- Eleno ! Skończ z tą zazdrością bo nie masz powodu by być zazdrosna !-warknąłem wyprowadzony z równowagi. Wziąłem głęboki wdech by się opanować.
-Wiec może mi powiesz, że to nie ty obściskiwałeś się z ta zdzira na parkiecie?-rzuciła z wyraźnym wyrzutem w głosie.
-Eleno posłuchaj nie po to tyle czasu walczyłem o twoja miłość by teraz cie zdradzać na prawo i lewo-odparłem i założyłem ręce na piersi. N
ie no wiesz co Eleno mam już dość tego, że mi nie ufasz może powinnaś wrócić do Stefana. Widać z nim było ci lepiej- powiedziałem  i już chciałem wyjść z pokoju gdy usłyszałem za sobą otwierające się drzwi łazienki. Oparłem się o ścianę, a z pomieszczenia wyłoniła się Elena. Widać było, że płakała.  Podszedłem do niej i chciałem ją do siebie przytulic, ale ona tylko spiorunowała mnie wzrokiem i odepchnęła mnie od siebie.
- Chcesz żebym odeszła dobrze odejdę ale na pewno nie do Stefana - krzyknęła zaciskając ręce w pięści.
- Eleno nie chce byś odchodziła-powiedziałem spokojnym i ciepłym tonem głosu.
- Ja tez nie chce ale wole to niż być tu i patrzeć jak facet za którego byłabym gotowa oddać życie flirtuje z inna na moich oczach, nie mam zamiaru być twoja zabawką-warknęła.
- Nie jesteś moja zabawką kocham cie – powiedziałem spierając swoje czoło o jej. Nasze spojrzenia się spotkały i zatańczyły ze sobą szalone tango.

- Ja tez cie kocham Damonie zawsze kochałam i nigdy nie przestane ale jeśli naprawdę chcesz być ze mną to tylko ze mną rozumiesz obiecaj mi że nigdy mnie nie zdradzisz.-szepnęła wręcz płaczliwym tonem głosu.
- Nie tylko ci to obiecam ale i przysięgam że dla mnie liczysz się tylko ty - powiedziałem patrząc jej w oczy, a po głowie chodził mi teraz tylko jedna myśl "Rany zabiłbym się gdybyś mnie zostawiła, nie mógł bym żyć w świecie w którym nie było by cię w moim pobliżu" - ciekaw byłem czy to usłyszała ale jej reakcja chyba mówiła sama za siebie bo od razu wpiła się w moje usta, a po chwili spoglądając mi w oczy szepnęła.
- Zawsze będę przy tobie.

Caroline:
Wysiadłam z taksówki rozglądając się na boki. To miasto wywarło na mnie jeszcze większe wrażenie niż się tego spodziewałam. Wreszcie byłam gotowa rozpocząć nowy etap swojego życia. Czuję, że nie będę tego żałować. Wzięłam głęboki wdech i szeroko się uśmiechnęłam. Ruszyłam przed siebie zdecydowanym krokiem. Gdy tylko dotarłam do posiadłości gdzie mieszkał mój ukochany złapały mnie wątpliwości czy mnie nie odrzuci gdy mu wyznam swoje uczucia. Weszłam po schodach i gdy stanęłam przed wielkimi dębowymi drzwiami wzięłam się w garść i zapukał drzwi. Nie musiałam długo czekać aż mi otworzy. Tak jak się spodziewałam nic się nie zmienił. Nadal jest przystojny i mega pociągający tak jak wcześniej.
-Cóż za niespodzianka Ca...-nie dałam mu dokończyć gdyż wpiłam się w jego usta. Mężczyzna zamruczał z zadowolenia i w sekundzie wciągnął mnie do mieszkania. Gdy się od siebie oderwaliśmy zachichotałam pod nosem.
-Kocham Cię Klaus- powiedziałam po chwili. Pierwotny zamilkł chyba nie mógł uwierzyć w to co powiedziałam, więc wpiłam się ponownie w jego usta i popchnęłam go w stronę sypialni. Może to otrzeźwi mu umysł.

Klaus:
Nigdy nie przypuszczałbym że ponownie zobaczę Caroline, a to że to ona stanie w moich drzwiach i wyzna mi miłość było nie nie do pomyślenia bo przecież jak można kochać kogoś takiego jak ja, chciałem zabić jej najlepsza przyjaciółkę a ona mówi raptem ze mnie kocha ostatnio jak ja widziałem kazała mi obiecać, że wyjadę i już nigdy nie wrócę coś mi tu nie grało wiec odepchnąłem ja od siebie gdy tylko dotarliśmy do sypialni.
- Nie! -krzyknąłem- Kłamiesz nie wierze ci. Po co naprawdę przyjechałaś ? powiedziałem przyduszając ją do ściany. Caroline popatrzyła się na mnie wystraszonym wzrokiem.
-Dusisz mnie-wychrypiała zawzięcia próbując nabrać powietrze do płuc. Cholera ! Co ja wyrabiam !?
-Przepraszam-rzuciłem zdenerwowany i postawiłem Caro na podłodze. Co się ze mną dzieje ?
-Wszystko dobrze ?-spytała z troską i dotknęła mojego ramienia, a po moim ciele rozlała się fala przyjemnego ciepła pod wpływem jej dotyku.
-Nic nie jest dobrze !-ryknąłem znienacka i odepchnąłem znowu od siebie Caroline z taką siłą, że dziewczyna upadła na podłogę i syknęła z bólu. Z trudem pozbierała się z ziemi, a w jej oczach było dobrze widać przerażenie.
-Nie chciałem !-powiedziałem smutnie. Dziewczyna nabrała głośno powietrza do płuc i nie pewnie do mnie podeszła.
-Nie bój się mnie-szepnąłem gdy zobaczyłem, że Caroline cała się trzęsie.
-Nie boje się ciebie, tylko powiedź mi dlaczego się tak zachowujesz-mruknęła poważnym tonem głosu i usiadła na łóżku pociągając mnie za sobą. Znowu zalała mnie fala złości. Nie panowałem nad tym wszystkim, zerwałem się z łóżka i przydusiłem blondynkę do ściany. Nie wiem dlaczego to robiłem. Gdy tylko spostrzegłem iż Caro cała zsiniała pd razu ją puściłem, a dziewczyna zaczęła zachłannie nabierać powietrza do płuc.
-To przez te cholerne czarownice ! Znowu grzebały mi w głowie i rzuciły jakieś zaklęcie !-ryknąłem przechadzając się nerwowo po sypialni.
-Spokojnie Klaus ! Spokojnie ! Nie zostawię Cię !-powiedziała głośno i wyraźnie Caroline. Blondynka podeszła do mnie i wtuliła się we mnie. Tak strasznie mi tego brakowało.
-Nie chcę Cię skrzywdzić-rzuciłem smutnie gładząc ją po głowie.
-Nie skrzywdzisz-odparła odrywając się od mnie, po czym wpiła się w moje usta i popchnęła mnie na łóżko.


Elena:
Damon brał właśnie prysznic a ja siedziałam w pokoju i robiłam wpis do pamiętnika.

Drogi pamiętniczku odkąd wybrałam Damona stałam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, mimo naszych kłótni kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Może właśnie, to, że jesteśmy zupełnie inni sprawia, że tak nas do siebie zawsze przyciągało. On i ja dopełniamy się razem, stanowimy jedność. Ale mniejsza o to najważniejsze, że go kocham i że on kocha mnie i przysięgam ci na życie wszystkich moich bliskich ze zawsze będę walczyć o nasza miłość i o to by trwała ona wiecznie.

Nagle usłyszałam jak z łazienki wychodzi Damon gdy na niego spojrzałam był cały mokry, owinięty jedynie ręcznikiem, wyglądał tak seksownie. Obserwując go zaczęłam rozmyślać o tym jaką jestem szczęściarą. "Ale ze mnie szczęściara, żadna nie ma tak cudownego faceta i pomyśleć, że kiedyś cały czas go od siebie odpychałam ale na szczęście  zmądrzałam i teraz ten nieziemsko przystojny facet jest tylko mój, jeśli jakaś panna ma zamiar mi go odebrać to najpierw będzie musiała przeżyć bo zabije każdą która się do niego zbliży" - pomyślałam patrząc na Damona.
-Dzięki za komplement i tak jestem tylko i wyłącznie twój, a i wiesz co chciałbym zobaczyć to jak o mnie walczysz - powiedział narzucając na siebie koszulę i zbliżając się do mnie  uśmiechając, a ja właśnie sobie zdałam sprawę ze chyba musiałam to wszystko wypowiedzieć na głos bo już po chwili wpił się w moje usta.



Jenna:
Biegałam w parku Mystic Falls rozkoszując się przy tym przepiękną pogodą. Postanowiłam się wziąć za siebie gdyż lata lecą, a ja się obijam. Byłam w lepszej kondycji niż się tego spodziewałam. Rick podziela moje zdanie na temat zdrowego trybu życia choć sam się do niego nie stosuje.
Zastanawiam się jak tam u Eleny. Nie pisze nie dzwoni pewnie jest zbyt zajęta zwiedzaniem razem z Damonem. Co ja gadam jakim zwiedzaniem, znam dobrze tego chłopaka i wiem, że pewnie z łóżka nie chce jej wypuścić. Oby była ostrożna.
Od kilku dni kręci mi się w głowie i miewam mdłości ale to pewnie dlatego, że się nie ruszam ale jak najszybciej chcę to zmienić.
-Jenna !-usłyszałam za sobą głos Ricka. Uśmiechnęłam się pod nosem i stanęłam. Odwróciłam się w jego stronę i pomachałam mu na przywitanie ręką, po czym zaczęłam biec w jego kierunku.
-Skończyłeś już pra...-nie zdążyłam dokończyć gdyż mój świat zawirował, a przed oczami stanęła mi ciemność.
Obudziłam się w salonie z czymś zimnym na czole.
-Jak się czujesz ?-zapytała pochylając się nade mną Meredith. Przetarłam ręką oczy i nabrałam powietrza.
-Nie dobrze mi-odparłam i usiadłam na kanapie.
-Wystraszyłaś mnie-powiedział Alaric obejmując mnie ramieniem. Posłałam mu przepraszające spojrzenie i uśmiechnęłam się nieśmiało. Mere złapała mnie za nadgarstek i zaczęła mierzyć mi puls.
-Zdarzyło Ci się już kiedyś zemdleć ?-spytała poważnym tonem głosu.
-Nie ale mam mdłości i kręci mi się w głowie-odpowiedziała m, a kobieta zmarszczyła czoło i chwile się zamyślała
-Rick idź zrób Jennie herbatę – powiedziała Meredith zwracając się do Ricka, a gdy ten tylko odszedł Meredith wyjęła z torebki jakieś pudełko i mi je podała.
-Przepraszam Meredith może to zabrzmi nie miło, ale ty chyba zgłupiałaś-wydukałam wpatrując się oszołomiona w pudełko z testem ciążowym.
-Trzeba wykluczyć wszystkie możliwości-powiedziała uśmiechając się. Wywróciłam oczami i niechętnie poszłam do łazienki.

****

Mój świat ponownie zawirował gdy tylko zobaczyłam, że wynik testu jest pozytywny. Teraz musiałam, to jakoś powiedzieć Rickowi wzięłam głęboki wdech i poszłam z wynikiem do salonu gdy tylko zobaczyłam Alarica stawiającego właśnie herbatę na stole.
-Rick lepiej to już postaw i usiądź-powiedziałam lekko drżącym głosem.
- Co się stało? - zapytał z przerażeniem w oczach. Wzięłam głeboki wdech i starałam się opanować.
-Proszę najpierw usiądź-powiedziałam a mężczyzna natychmiast usiadł zaś Meredith tylko cicho chichotała
-Więc o co tu chodzi ? – zapytał poddenerwowany i zniecierpliwiony.
-Obawiam się że zostaniesz ojcem-wypaliłam prosto z mostu.
-Gratulacje !-rzuciła z entuzjazmem Meredith, a ja uśmiechnęłam się krzywo. Nie byłam na to przygotowana. To za wcześnie. Natomiast Rick natychmiast do mnie podszedł i biorąc mnie na ręce pocałował gdy się ode mnie oderwał zauważył, że ja nie jestem z tego zadowolona tak jak on.
-Nie cieszysz się ?-zapytał zdumiony moja reakcją mężczyzna.
-Cieszę się ale to jest dla mnie ogromne zaskoczenie-odpowiedziałam i odłożyłam na stolik test. Rick przytulił mnie do siebie, a gdy się od siebie oderwaliśmy podał mi herbatę.
-Musisz teraz o siebie dbać. Proszę tu masz witaminy, bierz je zawsze po śniadaniu-oznajmiła Meredith wręczając mi średniej wielkości plastikowe pudełko. Kiwnęłam posłusznie głową i uśmiechnęłam się do niej.
Czułam, że teraz moje życie przekręci się o 360 stopni i nic nigdy nie będzie takie samo.
Gdy zostaliśmy sami Alaric ponownie namiętnie mnie pocałował.





1 komentarz:

  1. Aww fantastyczny rozdział, kochane autorki ^^ Cieszę się, że Delena się pogodziła, bo już myślałam, że Damon na serio wyważy te drzwi i będzie jeszcze większa kłótnia.Na szczęście wszystko sobie wyjaśnili i jest pięknie ♥ Ich wyznania i zapewnianie się o miłości- miód na moje delenowe serce :3 I to jak D wyszedł z łazienki, a Elena zaczęła głośno myśleć xD Cudowni są ♥ Zmartwiło mnie to zemdlenie Jenny i obawiałam się, że to jakaś choroba, a tu taka niespodzianka. To fajnie, że będzie miała z Rickiem dziecko ^^ A co do Klaroline to ja się bardzo cieszę, że Caroline w końcu wyznała mu swoje uczucie ♥ Zdziwiłam się, że tak ją zaatakował i myślałam na początku, że zwariował xD A to sprawka tych wrednych wiedźm -.- Niech się od niego odwalą, bo on w końcu odnalazł szczęście ♥ Czekam na kolejny rozdział z utęsknieniem :)
    Pozdrawiam i życzę wam mnóstwa weny :*

    OdpowiedzUsuń